Archiwum 19 lipca 2003


lip 19 2003 Quidditch
Komentarze: 2

            Jeśli myślicie, że będę tutaj opisywać moje troski życiowe i tym podobne bzdury, to jesteście w wielkim błędzie.

Dokładnie rok temu siedziałam w domu i strasznie się nudziłam. Wtedy sięgnęłam po pióro i zaczęłam pisać. O czym? O szkole. Ale nie o takiej zwykłej. Jeśli chcecie wiedzieć coś więcej przeczytajcie poniższy tekst, a swoje uwagi umieszczajcie tam gdzie trzeba, a będę wdzięczna.

            Kilka słów wyjaśnień. Kate Sepeda chodzi do tej samej klasy co trójka „głównych” bohaterów, przyjaźni się z nimi od pierwszej klasy – resztę sami doczytacie. Andżi – nie występuje w tym rozdziale – jest jej siostrą i jest absolwentką szkoły.

            Miłego czytania!

 

* * *

 

            Były wakacje. Po raz drugi, Harry, Hermiona i Kate, Spędzali je u Ron’a. Za parę dni mieli wrócić do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Cała bowiem czwórka nie była czwórką zwykłych ludzi, ale czwórką najprawdziwszych czarodzieji. Jednak młodzi magicy zamienili przygotowywania do Hogwartu na przygotowywania do rozgrywek quidditcha, a dokładnie do półfinału mistrzostw świata w quidditchu juniorów. Mieli zmierzyć się ze sobą Polska i Irlandia.

            Cała rodzina Weasley’ów i jej goście zebrali się w kuchni na śniadaniu.

- Tato, o której jutro wyruszamy? – zapytał natychmiast Fred jak tylko usiadł.

- Tak jak rok temu, na mistrzostwach świata, o świcie Fred – odpowiedział mu hardo pan Weasley.

- Założę się, że Polska jutro przegra – powiedział George..

- Dlaczego? – zapytał Harry, chociż był czarodziejem od ponad czterech lat nie bardzo wiedział co się dzieje w świecie czarodziejów.

- To proste – powiedział Fred. – Polska od początku rozgrywek miała samych słabych przeciwników…

- Weźmy na przykład Niemcy, Czechy, Egipt! – wtrącił bliźniak.

- Poza tym Polacy nie mają talentu do gry w quidditcha – wypalił bez zastanowienia Ron.

            W tym momencie na końcu stołu, przy którym wszyscy siedzieli, rozległ się huk. Kate Sepeda odkładając od ust szklankę z kremowym piwem trzasnęła nią o blat stołu.

- Upsss… - skrzywił się Ron – Sorki, zapomniałem.

            Kate była Polką i nienawidziła uwag na temat jej ojczyzny i rodaków – tych złych uwag.

- Kto gra w drużynie polskiej? – przerwała niezręczną ciszę Ginny.

- O ilę się nie mylę – zastanawiał się George. – Roli obrońcy gra Thomas Czartoryski, w roli ścigających grają: Dean Kowalski i Tod Piłsudski oraz Ilona Miszczuńczyk, pałkarzami są Ann Kulawska i Jean Zbudzka – Kate po tych trzech imionach imionach i nazwiskach zachłysnęła się – a jako szukająca gra … Kitty Brit.

            W całym pomieszczeniu rozległ się głośny i chrapliwu kaszel Kate, która teraz stała nad stołem i biła się w pierś żeby coś przełknąć.

- Co ci się stało? – zapytała przerażona Hermiona.

            Pani Weasley wstała i poklepała kilka razy Kate po plecach. To pomogło.

- Dzię… Dziękuję! – Wykaszlała Kate.

- Co ci się stało? – zapytał tym razem Harry.

- N… Nic – odpowiedziała.

            Godziny mijału i pomału wszyscy poszli do łóżek. Po krótkim czasie już spali. Wszyscy oprócz Kate.

            O świcie, Ron’a, Harry’ego, Kate i Hermionę, obudził krzyk Świstoświnki.

- Dobra, dobra, już wstajemy – zaburczał półprzytomny Ron.

            Dość sporo czasu minęło zanim się ubrali. Kiedy cała czwórka zeszła na dół wszystkie potrzebne rzeczy były już przygotowane.

- Co tak długo? – zapytali nad wyraz poruszeni bliźniacy.

- Zaspaliśmy – odpowiedziała Hermiona.

- Chodźmy bo się spóźnimy – pospieszył wszystkich pan Weasley.

            Wszyscy zaspani, po pożegnaniu się z panią Weasley, wyruszyli w miejsce gdzie znajdował się świstoklik. Jedynie Ginny wydawała się w pełni obudzona, przez co cały czas była wesoła. Znużenie nie przeszkadzało im jednak w konwersacji. Tylko Kate była dziwnie małomówna.

            Dotarłszy na wzgórze gdzie czekał na nich stary, brudny i zgrzybiały but, wszyscy wędrowcy znaleźli się w mgnieniu oka w całkowicie innym miejscu. Stali pośrodku plaży, częściowo mokrzy – był przypływ, a każdy z nich chociażby jednym palcem trzymał stary, brudny i zgrzybiały but. W pewnym momencie podszedł do nich nieznajomy.

- Dzień dobry Arturze – powiedział nieznajomy po czym wrzucił but do zaczarowanego kufra bez dna.

- Dzień dobry Henry – odpowiedział pan Weasley, po czym obaj mężczyźni podali sobie ręce. – Dużo przybyło osób?

            Pytanie zdawało się zbędne. Wszędzie roiło się od ludzi ubranych w różnokolorowe płaszcze.

- Dużo, dużo – odpowiedział pan Henry, po czym odszedł, bo pojawił się następny teleport ludzi ze świstoklikiem w ręku – puszką po kukurydzy.

- No to jesteśmy – powiedział Harry wytrzepując sobie piasek z butów.

            W milczeniu ruszyli w stronę budowli hotelu. Nie mieli za wiele czasu. Ledwie rozłożyli swoje rzeczy w pokojach hotelowych, a już musieli wyruszać na mecz quidditch’a. Skierowali się na złoty budynek stadionu, który okazał się zrobiony z piasku. Kate zauważyła, że piasek jest jakby zamrożony. Przez co twardy jak stal. Wdrapali się na sam szczyt do loży honorowej. Panu Weasley’owi znowu udało się załatwić tam bilety. Rozsiedli się wygodnie w pierwszym rzędzie, po czym ojciec Rona oświadczył, że tym razem pan Malfoy z synem usiądą w loży prezydenckiej. Oświadczył to tak jakby miałby przez to nastąpić koniec świata. Wszyscy go jednak rozumieli. Nawet oni bardzo nienawidzili Draco Malfoy’a od samego początku, kiedy go spotkali.

            Kate i Harry z zapartym tchem obserwowali magiczne reklamy. Po pięciu minutach jednak znikły, a na tablicy pojawił się napis: POLSKA: 0 i IRLANDIA: 0. Po chwili usłyszeli głos didżeja:

- Witajcie panie i panowie! Pora zaczynać! Wprowadzić maskotki!

            Z lewej strony wyfrunęły karzełki, te same co rok temu na mistrzostwach świata – leprokonusy. Karzełki zaczęły rozsypywać wszędzie swoje złoto. Po pewnej chwili „maskotki” ułożyły się w wielki napis „IRLANDIA” poczym usiadły na trawie. Po tym z prawej loży wyfrunęły maleńkie czerwono – białe istotki. Hermiona spojrzała na nie przez omnikulary. Wtedy spostrzegła, że to małe i śliczne jak laleczki wróżki ze skrzydełkami.

- To falki – Krzyknęła Kate, ale nie zdołała przekrzyczeć klaszczącego i ryczącego tłumu.

             Falki ułożyłu się w potężny napis „POLSKA” po czym również usiadły na trawie – po przeciwnej stronie leprokonusów.

            Po chwili didżej krzyknął:

- A oto drużyna Irlandii… Phyllips, Peters, Monkey, Fillys, Chack i… Rowl!!!

            Słychać było gromki krzyk stadionu w tym Weasley’ów, Harry’ego i Hermiony. Nie krzyczała jedynie Kate. Była za Polską.

- I drużyna Polski… Czartoryski, Kowalski, Piłsudski, Miszczuńczyk, Kulawska, Zbudzka i… Brit!!!

            Tłum ryczał. Kate chwyciła szybko omnikulary by obejrzeć całą drużynę polską. Spojrzała na chłopaków, nieźli – pomyślała, a jej usta wykrzywił chytry uśmieszek, potem spojrzała na Miszczuk, która była bardzo chudziutka i miała bardzo poważną minę. Kulawska wyglądała podobnie, natomiast na ramieniu Zbudzkiej leżał długi warkocz. Potem spojrzała na Brit, która wyprawiała szalone młyńce nad jej głową. Spostrzegła, że jest szeroko uśmiechnięta, ma krótkie włosy bląd i okulary na nosie. Pomimo szalonych spiral okulary przymały się na swoim miejscu. Czary – pomyślała Kate.

            Później stało się coś, czego nikt nie przewidywał. Podczas podawania sobie rąk między zawodnikami, Kitty Brit i Rowl zaczęli się kłócić. Brit zaczęła groźnie machać miotłą. W chwilę później Harry zauważył, że Rowl coś mówi. Po tym Brit chce trzepnąć go zdrowo, ale zostaje zatrzymana przez resztę drużyny.

- Ale się narobiło! – zastękał pan Weasley.

            Na dole trwała porywcza rozmowa w drużynie polskiej.

- Co ty wyrabiasz Kitty!? – krzyknął Thomas Czartoryski – kapitan drużyny.

- Ja!? Ja co robię!? – krzyknęła Kitty – Co wy robicie?! Obraził naszą drużynę i zamiast pozwolić mi go sprać to wy mnie od niego odsuwacie?!

            Brit zaklęła co zdarzało się jej niezwykla rzadko. Podeszła do niej wtedy Ilona Miszczuńczyk, która próbowała dyplomatycznie, jak zwykle, wytłumaczyć jej, że tak się nie robi bo można się zniżyć do ich poziomu. Wszyscy zaczęli się ustawiać na swoich pozycjach, gby do Brit podskoczyła Jean.

- Nie martw się, po i w trakcie meczu sprawimy im takie lanie z Ann, że się nie pozbierają!

            Kitty Brit wierzyła we wszystko. Zazwyczaj gdy Jean powiedziała coś i miała przy sobie pałkę trzeba było jej wierzyć.

            Kitty również zajęła pozycję.

            Gwizdek! Krzyk! Wszyscy poszybowali z niezwykłą szybkością. Harry’ego obchodzili jednak tylko szukający. Nagle Kitty Brit przystaje w powietrzu, nurkuje z impetem i wyciąga ręce przed siebie. Podążył za nią Rowl. Kate Sepeda zauważyła, że Brit założyła nogi na Błyskawicy w trakcie nurkowania. Oboje zbliżali się do ziemni.

- Niech to, zderzą się z glebą! – krzyknęli równocześnie bliźniacy.

            Stopę nad ziemią Brit poderwała ze wszystkich sił miotłę i zatrzymała się dosłownie kilka cali nad ziemią.

- Zwodziła – krzyknął Geogre. – Wcale nie widziała złotego znicza! Chciała po prostu żeby zderzył się z glebą!

Tłum krzyczał, a Brit śmiała się do łez. Nagle… GOOOOOOOOOLLL!!!!!! Dla kogo – pomyślała Kitty. Zobaczyła na tablicy: IRLANDIA: 10. Zaklęła. Tuż obok jej uch odbiła tłuczek Jean.

- Kity, jeśli zaraz nie złapiesz znicza – przegramy! – wrzasnęła.

 To zmobilizowało Kitty. Poderwała miotłę ponad stadion. Rowl szybował pod nią czekając na jej ruch. Nagle zobaczyła błysk. Ścisnęła miotłę, zrobiła młyńca uciekając tym przed tłuczkiem, leciała wprost na znicz. Wprost na lożę honorową gdzie znajdowała się Kate Sepeda. Brit zacisnęła zęby, wyciągnęła rękę. Tuż przy niej był Rowl, próbując pierwszy złapać znicz, który nagle zanurkował. Kitty nie zdążyłaby zrobić tego samego. Rowl więc zatrzymał miotłę, ale nie w porę bo runął wprost na posadzkę loży honorowej, pod nogi George’a. Natomiast Kitty przechyliła się w dół na miotle trzymając Błyskawicę nogami – wyglądała jak nietoperz. Chwyciła coś, po czym stanęła na rusztowaniu loży honorowej, tuż przed Ron’em, który miał otwartą buzię z wrażenia. Jedną ręką trzymała miotłę. To jej jednak nie przeszkadzało śmiać się z Rowl’a, który wyglądał jakby się miał popłakać. Kitty jednym ruchem zarzuciła nogi na miotłę by normalnie usiąść. Wtedy uniosła rękę najwyżej jak mogła. Trzymała w niej znicz. Tłum oszalał. Wszyscy krzyczeli. Brit zeskoczyła z miotły trzy stopy nad ziemią, cała uśmiechnięta i skacząca z radości. Na tablicy widniał napis: IRLANDIA: 10, POLSKA: 150!!! Obie drużyny zeszły ze stadionu. Przed tym jednak Harry zauważył, że Rowl dostaje ze wszystkich sił w rzyć pałką od Jean Zbudzkiej.

- Widzieliście!? Widzieliście!? Widzieliście co ta dziewczyna zrobiła!? – krzyczał podekscytowany Fred Weasley – Zatrzymała się dosłownie cal od nas, a ten Rowl został dosłownie spłaszczony!

            Nikt jednak go nie słuchał. Wszyscy próbowali ocknąć Ron’a z szoku, który przeżył. Nadal miał otwarte usta.

            Ponieważ znajdowali się na najwyższej kondygnacji stadionu, schodzili jako ostatni. Gdy zeszli nie było widać żywej duszy. Było już ciemno, a oni musieli wracać przez las do hotelu. Nagle spostrzegli magiczny czerwony autobus, a przy nim elegancko ubranego czarodzieja rozmawiającego z elfem - kierowcą. Harry przypomniał sobie jak jechał kiedyś takim samym. Czarodziej zauważył ich spojrzenia.

- Może podwieść? – zapytał grzecznie.

- Jeśli to nie sprawi panu problemu… - odpowiedział pan Weasley.

- Ależ skąd, będziemy musieli tylko na kogoś poczekać… Nazywam się Ambrose Polski.

- Artur Weasley, miło mi.

- Proszę do środka.

            Harry zauważył na ramieniu pana Ambrose flagę Polski. Polski zauważył to i uśmiechnął się. Weszli do środka autobusu. Po bokach, aż pod górę stały łóżka. Wszyscy rozsiedli się przy stole na końcu pojazdu. Nagle usłyszeli huk. Ktoś wbiegł do autokaru.

- Panie Ambrose?! Proszę pana! Widział pan?! To było coś! WYGRALIŚMY!!! – to była Kitty Brit, która gdy tylko zauważyła gości ucichła.

            Po chwili do autokaru weszła pozostała część drużyny polskiej.

- Jak widzicie mamy gości – rzekł pan Ambrose.

- Kate?! – krzyknęła Kitty Brit.

- Kitty?! – zdziwiła się ogromnie Kate Sepeda.

 

* * *

 

 

kitty_brit : :